Archiwum maj 2004, strona 2


maj 06 2004 "chuj bombki strzelił, choinki nie bedzie..."...
Komentarze: 6

olaboga.. to bedzie nudna notka... =) miałam dzis meczacy dzien... no ale nie bede teraz opisywała co mnie tak wymeczyło =) napisze tylko ze przechodze pewien kryzys osobowosciowy =D przez postepowanie moich rodzicoof tj. "trzymanie pod kloszem"!! no dobra jestem jedynaczka.. ale co to za różnica czy mam 4 rodzenstwa czy jestem "sama"?! własnie przez to starsznie sie dziś wkurzyłam.. a bardziej szczegolowo to o to że jest wymiana miedzy szkoła z Berlina i nasza i normalnie rodzice mi nie pozwolili "sie wymienić"!! i to nie dla tego ze nie mają kasy, nie ufaja mi czy cos w tym stylu... (bo gdyby o to hcodziło to bym sie nie pluła) poprostu uznali że to dla mnie bardzo niebezpieczne jechac tak do obcego kraju nie znajac ludzi .. i dodali jeszcze ze nigdy nie byłam na kolonii a teraz NAGLE mi cos strzeliło zeby sie wybrac do Berlina... qrwa no fakt ze nigdy na kolonii nie byłam ale tylko dlatego że mnie nie puszczali na te jebane wyjazdy!! ja pierdole, taka szansa wyrwania sie z domu na kilka dni a oni mnie od razu "udupili" niech to kaczka kurna mac kopnie!!!!

a z wtorku na środe ognicho u Dżordża.....!!! chuj wi gdzie ale co tam jade i juz!!! tylko żeby wypaliło z pogoda i reszta bo mam ochotę na "ostra jazde"... heheh za wszelkiego rodzaju skojarzenia Bóg zapłać!! ameeeeeeeeeeeeeeeeeen =)

iv : :
maj 02 2004 wydarzenia minionego wieczoru.. =)
Komentarze: 7

wczoraj po południu zadzwonił telefon

-słucham???

-Magda???

-o czesc!!

-czesc!! słuchaj masz dzisiaj czas??

-no można tak powiedzieć.. a o co chodzi?? chcesz do mnie przyjechac???

-nie do konca... ale chciałbym sie z Tobą spotkać..... jedz tym autobusem po 17 dobrze?? skoczymy na lody.. co ty na to???

-zgoda.. pod warunkiem że to nie bedzie randka....

-hmm.. dobrze.. ale to tylko ty tak uważasz... pa

 

i tym sposobem pojechałam na NIE RANDKE !! połazilismy sobie nad zalewem.. a póżniej poszliśmy do kina y znaczy sie na film... było naprawde miło!! to nic że film był beznadziejny i tak cały wieczor mi sie naprawde podobał.... jak juz wracalismy podszedł jakich chłopak (tak po 20 pewnie) i spytał czy możemy go poczestowac paierosem, potem sie przedstawił a ja uswiadomiłam sobie że wysiadam z nim na jednym przystanq!!! no to już dojechalismy na "mój" przystanek, godzina 23, na drodze żywej duszy.. a on podejmuje konwersacje:

-ciemno tu prawda??

-noooooooo (w myslach: ale mnie nie zgwałcisz prawda?? :) )

-daleko mieszkasz??

-nie, to juz tutaj!! (na szczescie)

-ehh a ja musze jeszcze isc kawałek...

-no to życze miłego powrotu do domu.... (biedactwo hehehe!)

-dzieki.. a ja ci zycze stosunkowo udanej nocy, szkoda że nie ze mna!!

na co ja strzeliłam lekko dziwny usmiech i spierdoliłam do domu!! :)     wiedziałam że ten koles jest jakis niebezpieczny hehehehe :)

w kilku słowach: MIAŁAM STOSUNKOWO UDANY WIECZÓR!! :)

 

 

iv : :