Archiwum marzec 2005


mar 29 2005 Bilans 18-stkowy
Komentarze: 4
4 (słownie cztery) drinki (tylko) kilka Pall Mali i LMów obalałe boki moje biedne od wywiercania dziur paluchami i łaskotania 0 (slownie zero) facetów zainteresowanych moja osoba satysfakcja z przyłozenia Kini (az) 2 (słownie dwa) razy pasem przez tyłek miły powrot (tylko 4 km spacerkiem po 3 nad ranem) kilka (całkiem śmiesznych dowcipow) usłyszanych gdzies tam nowa ksywka: Madziurka (niesympatycznie mi sie jakos kojarzy) przekrwione białka (z braku snu) i jakas taka rozmemłana twarz i sylwetka (z zimna i w ogole) jakis taki bol gardla lekko wyczuwalny

OGÓLNIE:
było całkiem miło, aczkolwiek czuje pewien niedosyt spowodowany zbyt mala iloscia alkoholu i obecnoscia niestrudzenie czuwajacych rodzicow solenizantki tudziez innych członkow zacnej rodziny Ciochów =)

iv : :
mar 24 2005 Mysli nie-moje...
Komentarze: 3

tak dalej nie mozna zyc.... bo wiesz... ja .. kiedys... wiem to napewno.. kiedys z tym skoncze... zawsze to wiedzialem... nie umre smiercia naturalna... nie chce!! nie, nie podetne sobie zyl bo chyba nie zbiore w sobie tyle odwagi.... nie powiesze sie.... wiesz... niedawno moj kumpel rzucil sie pod pociag... tez tak zrobie... zawsze chcialem umrzec nagle, i zeby bylo duzo krwi.... nie zabije sie teraz... nie w ciagu najblizszych dni.. nie wiem... juz niedlugo.... bo juz sobie z tym wszystkim nie radze.... dlaczego Ci to mowie?? chce zebys sie do tej mysli przyzwyczaiła.... sprobuj.. pomysl.. juz niedlugo spotkacie sie wszyscy beze mnie...moze to bedzie na moim pogrzebie??? ale wiesz co jest najgorsze?? ze zostawie wszystkich ktorym na mnie zalezy.... to bedzie ostatnia egoistyczna rzecz w moim zyciu jaka zrobie... odejde... ale zanim to zrobie napisze do kazde list... powysyłam to ludziom i pojde na stacje... przeczytasz ten list i juz bedziesz wiedziała ze mnie nie bedzie... i nie odwiedziesz mnie od tego pomyslu... nikt tego nie zmieni!! nikt!! i nie mysl nawet ze spotkamy sie tu za 20 lat i bedziemy wspominac ta rozmowe.... ja nie dozyje... nie chce.... sprobuj sie przyzwyczajac....

siedziałam tak i patrzyłam... łzy napłyneły mi do oczu.... nic nie odpowiedziałam... starałam sie poprostu nie rozpłakac.... boje sie ze kiedys dostane list...

iv : :
mar 04 2005 Wracam w przeszłość, a tam w samotności...
Komentarze: 3

jeszcze do konca nie doarło do mnie co zrobiłam....

nie było powodów... ale zebrałam w sobie odwage...

moze nie powinnam...??

zle mi z tym...

juz w autobusie sie totalnie rozkleiłam....

płakałam i płakałam.... ale nie nad tym co było, nie nad tym co bedzie... ze od dzis musze radzic sobie sama.... tylko nad NIM i nad JEGO uczuciem... Bo wiem ze zadałam mu straszny bol... ON kocha... a ja??

sama nie wiem...

na pewno nie jestem NIEGO warta...

moze sie za bardzo pospeiszyłam.... z podjeciem decyzji??

tak czy owak klamka zapadła...

nie dorosłam do bycia z kims na dluzsza mete...

nie dorosłam do słowa "kocham"

nie dorosłam do JEGO miłosci

mnie tez boli... boli bo JEGO boli, a nie dlatego ze załuje swojej decyzji....

WYBACZ... :*

Badz taki dobry dla innej... ktora w przeciwienstwie do mnie bedzie na to zasługiwała...

iv : :
mar 03 2005 poczta pantoflowa :/
Komentarze: 3

jestem zdenerwowana....

cholernie zła...

wsciekła...

a zaczeło sie od tego ze szłam korytazem i ciągnełam kolege za reke ( a konkretnie za nadgarstek, zeby poszedl ze mna na ksero)!!! Ktos mnie zobaczył ( w sumie to nie dziwne bo w szkole mam cos koło 1500 osob to na pewno czesc widziała) ten ktos powiedział komus innemu, ten ktos inny jeszcze innemu ... i tak poczta pantoflowa doszło bardzo daleko... wieczorem dostałam smsa o tresci "dowiedziałem sie pewnej rzeczy, musimy porozmawiac"... no to zonk... to romawiamy i sie dowiaduje ze "hmm podobno widziano Cie z jakims innym chlopakiem jak szlas za reke... "

no i sie zaczeło....

zazdrosc to choroba...

mam chorego faceta ... ;/

no i co?? mam sie teraz zamknac w domu na 7 spustów zeby nie daj Boze mnie jakich znajomy zobaczył?? zebym sie nie usmiechneł do zadnego chlopaka?

Michał i tak juz mnie"nie moze" odwiedziac bo sie Damian "dasa"... przeciez to jest bez sensu... we mnie sie az gotuje...

no i prosze... jak mam teram mojemu skarbowi wytłumaczyc ze ide.. (bo chce) z kolega na piwo??!!

ja mu przeciez nie robie na zlosc...

ja zawsze taka byłam i zmieniac sie nie bede..!!!

no bo bomyslmy... za 2 lata Damianowi (albo mi) sie odwidzi.. i co?? zostane zupełnie sama... bez znajomych, bez przyjaciół....

jestem w Damianie zakochana... owszem.. ale na milosc boska!! nie az do takiego stopnia ze inni przestali sie dla mnie liczyc... ze nie potrzebuje przyjazni i kontaktu z innymi!!!

litosci... przeciez jak tak dalej bedzie to lada moment sie w takim zwiazku "udusze" =(

no przeciez ja NIC nie zrobiłam... przeciez nie ma powodów do zazdrosci!!!

no!!!!!!!!!!!!! =)

iv : :